mamy z nimi podpisaną umowę na ochronę. Niestety, gdy zobaczyli tych ludzi, wycofali się. W poniedziałek to samo, znów obstawili cały nasz lokal. Co mieliśmy zrobić, otworzyliśmy bar, bo tak poradził nam nasz prawnik. W tym czasie pan S. dzwonił do Piotra. Groził mu. Powiedział, że nie wie, z kim zadarł że będziemy musieli wyprowadzić się z tego miasta. Byliśmy na policji, powiedzieli, że nie ma paragrafu. Boimy się.<br> We wtorek Piotr W. poszedł na spotkanie z Andrzejem S. Nie dogadali się. - Udawał, że o niczym nie wie. Mówił, że powinienem mu płacić jakiś 20 tys. czynsz. Nie docierało do niego