Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
dał do ręki. Ja wiem, jak jest.
Mihaly siedział na piętach, po hindusku, u wejścia namiotu, podwiązane skrzydło falowało trącając go w plecy, ale na nic nie zważał, zapatrzony w swego bohatera.
- Jak ja ich wszystkich nienawidzę - leżąc z odrzuconą głową uderzał pięścią w ramę łóżka.
- Kogo?
- Tych, co czekają - zadarł brodę. - Tych z galerii. Już setki razy myślałem sobie: chcecie widowiska przejmującego grozą, wystarczy, żebym rozlał kanister benzyny i te wyschnięte deski zapłoną jak papier. Wąskie przejścia, oni by się zatratowali, gdyby im ogień zastąpił drogę, ja znam te głosy, wiem, jakby wyli... Niech pan spojrzy, impregnowane, wygrzane słońcem drewno
dał do ręki. Ja wiem, jak jest.<br>Mihaly siedział na piętach, po hindusku, u wejścia namiotu, podwiązane skrzydło falowało trącając go w plecy, ale na nic nie zważał, zapatrzony w swego bohatera.<br>- Jak ja ich wszystkich nienawidzę - leżąc z odrzuconą głową uderzał pięścią w ramę łóżka.<br>- Kogo?<br>- Tych, co czekają - zadarł brodę. - Tych z galerii. Już setki razy myślałem sobie: chcecie widowiska przejmującego grozą, wystarczy, żebym rozlał kanister benzyny i te wyschnięte deski zapłoną jak papier. Wąskie przejścia, oni by się zatratowali, gdyby im ogień zastąpił drogę, ja znam te głosy, wiem, jakby wyli... Niech pan spojrzy, impregnowane, wygrzane słońcem drewno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego