ciepłe bułeczki napełniali równocześnie puchary różnymi gatunkami win, począwszy od "nie cieszącego się dobrą sławą wina watykańskiego i marsylskiego, aż po nieśmiertelne Falerno". Drugą część libacji, po przerwie, zaczynano od razu od wina, a polegało to na "opróżnianiu szeregu pucharów jednym haustem".<br>Trudno dokładną miarą porównać tamte wina do dzisiejszych - zadbanych, wypieszczonych, poddanych zabiegom, o których naszym dalekim przodkom nawet się nie śniło. Zauważmy jednak, że i wtedy stosowano już wiele pomysłowych technik, by wytłoczone i sfermentowane wina nie psuły się, nie zamieniały w kwas i ocet, a nadawały się do miłego spożycia. Konserwowano je, na przykład , dodając smoły lub żywicy