było sufitem. Czas jakiś wpatrywałam się w to bezmyślnie, po czym spóbowałam spojrzeć na boki.<br>Coś co miałam z jednej strony, uznałam po zastanowieniu za oparcie kanapy, krytej czarną skórą, z tych, których cena w Kopenhadze zaczyna się od pięciu tysięcy i idzie w górę. Tak drogie oparcie jakoś mnie zadowoliło, wobec czego spojrzałam w drugą stronę. Musiałam patrzeć dość długą chwilę, żeby pojąć, co widzę, były to bowiem rzeczy, które kolidowały mi z sufitem. Stoliki, fotele, dywan i inne, tym podobne elementy powinny znajdować się, według mojego rozeznania w normalnym pomieszczeniu, nie zaś w beczce o półokrągłym sklepieniu. Z sufitem