porze, gdy w zakładzie nie podjęto jeszcze pracy, nikt nie zginął, ale rany odnieśli przypadkowi przechodnie, i trzeba ich było opatrywać, i oczywiście one jako sanitariuszki pierwsze pospieszyły z pomocą, a teraz powtarzały z przejęciem:<br>- That's horrible! Horrible!<br>a my wierzyliśmy im, że to rzeczywiście straszne: kilka ran, skaleczeń i zadrapań - dla nich, lecz nie dla nas, którzy widzieliśmy śmierć w działaniu - podstępnym, bez głośnych wybuchów, lecz jakże skutecznym - na co dzień...<br>a potem z pełnym zrozumieniem przyjmowaliśmy opowieść naszego opiekuna o nalotach niemieckich na Londyn i na inne angielskie miasta, na Coventry, a on wtedy przebywał w stolicy, niszczących całe