pobudzony w najgłębszych instynktach chłopskiej natury, i słowo to miało w istocie jakieś odległe, białe światło, jakiś dźwięk dobry, łaskawy, wzniecający ufność i otuchę...<br>Uprzytomnił sobie nagle, że wyobraża tu i przedstawia gromadę chłopską z Brodni - więc ojca, więc Borczyków, Adamusów i Zarychtów, więc Matusów i Gajków, i tylu innych - zadrżał na myśl, że może przyjdzie mu stanąć przed majestatem tej wspaniałej, oto na podwyższeniu dostojnie kroczącej postaci cesarskiej - - i prosić, prosić pokornie o dobroć, o wejrzenie na krzywdy, o sprawiedliwość...<br><page nr=126> Był tak przejęty tą myślą, iż nie zwracał uwagi na słowa pana Wencla, który objaśniał mu nazwy i dostojeństwa dygnitarzy