przecież na schwał<br>mężczyzna, ale cierpliwości miał w sobie dość, na cierpliwość nikt by<br>go we wsi nie wziął, bat i lejce trzymał na podołku, jak nie furman, i<br>tylko rąk swoich ciężkich pilnował, aby koń nie poczuł, że trzyma w<br>nich bat i lejce. Zdawać by się mogło, że zadumał się nad krokami konia<br>powolnymi jakby z łaski.<br> Nie wierzyłem mu. Czułem, że strach we mnie wzbiera. Miałem ochotę<br>złapać go za rękę i krzyknąć:<br> - Nie jedźmy tak! Sfolguj! Straciliśmy grunt pod kołami! To nie koń,<br>nie koń, to zły duch nas niesie!<br> Przyszło mi jednak do głowy, że może