na ulicy pan; ma się rozumieć, że nie wspomniałem o tym inżynierowi, nie chcąc pozbawić go przyjemności bluźnierstwa obyczajowego, Meluzyna też nie powracała do tego zagadnienia, widocznie wiedziała, czego Heniowi potrzeba do pełnej satysfakcji. Od tych dwóch rozparzonych staruch wyrwać byłoby się trudno, a cóż dopiero, gdy do tych potnych żądz doszły tęsknoty faustyczne! Gdy tylko Hortensja pojawiła się w pokoju, Meluzyna poinformowała ją o mojej kuracji, i obie tak się tym przejęły, że nie wypuszczały nas dopóty, dopóki nie wyjawiłem im adresu lekarza odmładzającego prądami diadynamicznymi (wg Bernarda); aby zawęźlić moje wspólnictwo z Heniem, zostawiłem spaśnym staruchom adres Roberta. Mówiąc