Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
może spaść deszcz. Te chmurki od strony Nielbarka nie wyglądają dobrze - zasugerowałem.
Uderzyło mnie, że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie przechodził naszą uliczką, nie przejeżdżał na rowerze. Omijają nas jak zadżumionych, pomyślałem.
- Tej! - nieoczekiwanie szturchnął mnie w bok. - Masz zapalić?
- Nie palę - odpowiedziałem, znów lekko oszołomiony, że i o tym nawyku dziadka wiedział. - Ale zaraz otworzą kiosk, mogę kupić paczkę - zaoferowałem.
Przez chwilę rozważał, czy nie poczekać na cudzesa. Potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, poszperał. Wstał, sprawdził kieszenie spodni, jeszcze
może spaść deszcz. Te chmurki od strony Nielbarka nie wyglądają dobrze - zasugerowałem.<br>Uderzyło mnie, że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie przechodził naszą uliczką, nie przejeżdżał na rowerze. Omijają nas jak zadżumionych, pomyślałem.<br>- Tej! - nieoczekiwanie szturchnął mnie w bok. - Masz zapalić?<br>- Nie palę - odpowiedziałem, znów lekko oszołomiony, że i o tym nawyku dziadka wiedział. - Ale zaraz otworzą kiosk, mogę kupić paczkę - zaoferowałem.<br>Przez chwilę rozważał, czy nie poczekać na &lt;orig&gt;cudzesa&lt;/&gt;. Potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, poszperał. Wstał, sprawdził kieszenie spodni, jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego