rozluźnił się. Pani inspektor wyczuła, że nadszedł odpowiedni moment. Szarpnęła się, zerwała jego dłoń z ust i przeraźliwym głosem zawołała:<br> - Ratunku!<br>Malarz rzucił się do ucieczki. Znikł tak szybko, że Jola nie usłyszała nawet, w którym uciekł kierunku. Zaraz pofolgowała sobie.<br> - Ratunku! Złodzieje! Bandyta! - Jej głos napełnił korytarz alarmującym wołaniem, zagłuszył dudnienie i tupot nóg zbliżających się ludzi, wprawił w drżenie posępne mury podziemi. Pani inspektor zdarła z oczu chustkę. W tym samym momencie ujrzała ludzi wyłaniających się z głębi skalnego tunelu. Zamigotały światełka latarek, zatupotały buty, spiętrzyły się przyspieszone oddechy i naraz, tuż przed nią, wyrosła wielka, szeroka postać z