oboje przerwa w poszukiwaniu kamienia, wynikła na skutek nagłego wyjazdu pani Romeyowej do Lwowa. Pocieszało ich jedynie to, że padał deszcz, który by i tak powstrzymał akcję. <br>- Wiesz, co ci powiem - tajemniczo szeptał Hubert, wyjadając z półmiska wydrylowane wiśnie, za co dostał po łapie - powiem ci, że Marylka jest jakaś zagadkowa, w zanadto dobrym humorze, niepokoi mnie to. Musiała obmyślić jakąś grubą nikczemność. <br>To było zresztą zupełnie jasne, że od dnia wizyty w zamku, kiedy to pani Romeyowa nie zabrała jej ze sobą, mimo wyraźnych przymówek, Marylka hodowała w sercu cichą nienawiść. <br>- Ty zawsze coś podejrzewasz - oburzyła się Gabi. Strasznie jesteś