Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
obiad. Było to trzeciego dnia po wyjeździe Campillego: Czułem się trochę samotny. Tak że wzięła mnie ochota na jego towarzystwo, ale on zaproszenia nie przyjął. Wyciągnął swoje zapasy, by dowieść, że ma się czym pożywić.
Pierwszego dnia, kiedy tak rozmawiałem z nim na niepewne, może właśnie dlatego wydał mi się zagadkowy, a jego słowa nie pozbawione aluzji. Informował wtedy zwięźle, pytał krotko. Ale nazajutrz, kiedy pierwszy mu się ukłoniłem, a potem w loggii podszedłem do niego, i on się rozgadał, utracił tajemniczość. Musiał być nieśmiały i bez wątpienia, tak jak ja, samotny. Szukał kogoś, do kogo mógłby się odezwać, natknął się
obiad. Było to trzeciego dnia po wyjeździe Campillego: Czułem się trochę samotny. Tak że wzięła mnie ochota na jego towarzystwo, ale on zaproszenia nie przyjął. Wyciągnął swoje zapasy, by dowieść, że ma się czym pożywić.<br>Pierwszego dnia, kiedy tak rozmawiałem z nim na niepewne, może właśnie dlatego wydał mi się zagadkowy, a jego słowa nie pozbawione aluzji. Informował wtedy zwięźle, pytał krotko. Ale nazajutrz, kiedy pierwszy mu się ukłoniłem, a potem w loggii podszedłem do niego, i on się rozgadał, utracił tajemniczość. Musiał być nieśmiały i bez wątpienia, tak jak ja, samotny. Szukał kogoś, do kogo mógłby się odezwać, natknął się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego