Kisiela na paryskim bruku. Książki ukazywały się pod pseudonimami, lecz wszyscy dobrze wiedzieli, kto się pod nimi kryje. Kisiel udawał, zresztą nieprzekonująco, że nie ma z tym nic wspólnego, lecz cieszyło go, że został rozszyfrowany, przynajmniej przez tę część ludzi, która interesowała się literaturą.<br>Kiedyś, z początkiem lat pięćdziesiątych, Kisiel zagalopował się: powiedział w większym towarzystwie, że Stalin jest idiotą i dodał coś tam jeszcze. Co - nie pamiętam. Oczywiście nie obeszło się bez przykrych skutków.<br>Dwóch młodych pisarzy poleciało od razu do KW i zdało relację z jego wypowiedzi. Wezwano ówczesnego prezesa Oddziału na ulicę św. Tomasza, poźniej L. Solskiego, gdzie mieściła