jestem magnatem i jeżdżę własnym jachtem? Dlatego lepiej, żeby wiedział, jak rzeczy stoją. <br>Łódź przepływała właśnie koło zielonej łąki, za którą widniała duża wieś, w bukietach drzew. Już słońce przetoczyło się na zachodnią stronę i kładło duże cienie na gorącej ziemi. <br>Chłopiec przy maszcie zaśpiewał pełnym głosem: <br> Ja i ty - żaglowa łódź! <br>Słońce praży - leżę na dnie. <br>Wtedy, przyjacielu, zbudź, <br>gdy wieczorna rosa spadnie. <br> Na wieczorny chłodny wiew <br>otworzymy żagiel biały. <br>Śmigłe stada rzecznych mew <br>przyleciały. <br> Wtedy, przyjacielu, zbudź, <br>kiedy księżyc błyśnie u wodzie. <br>Płynie nasza chybka łódź <br>na swobodzie. <br> - No, już dobrze, już dobrze! - mruknął Antek z zawstydzeniem. - Nie ma