Grunwaldzkiej omijał szerokim łukiem. Zresztą, nic się tam nie działo ciekawego. Kierownictwo sprawowali dwaj kolejni, przywiezieni w teczkach z Krakowa towarzysze, po czym przez dwa lata na stanowisku pierwszego sekretarza był wakat - zjawisko w dziejach tej organizacji niesłychane. Wreszcie znów pojawił się zakopiańczyk i Michał myślał, że i on nie zagrzeje na długo miejsca, ale trzymał się mocno i zmiotła go dopiero historia w 1956 r.<br>Wydarzenia czerwcowe w Poznaniu, a potem VIII Plenum KC w 1956 r. mocno podgrzały atmosferę w Zakopanem. Październik był, jak to w górach, ciepły i słoneczny, Michał, już w całkiem niezłej formie, szedł z psem