subtelną rację swojego bytu. Cóż bowiem znaczy te parę opisanych dni wobec bezbrzeżnej nudy i beznadziejności niewoli? Niewola jako fakt jest zdarzeniem, i to zdarzeniem niezwykłym, ale co jest bardzo śmieszne, zdarzeniem, którego treścią jest brak zdarzeń. Wydaje mi się, sądzę, przysiągłbym nawet, że wielu z moich towarzyszy niedoli-niewoli zagubiło we wspomnieniu więcej dni niż ja rozdziałów. Daremnie szukać. Utonęły, rozpłynęły się, nie znajdzie ich nikt nigdy, chyba że, jak powiada ksiądz Cléont: "wywabi je ze smugi życia palec Boga na Sądzie Ostatecznym".<br>O czym takim warto wspominać z tych zagubionych dni czy rozdziałów, co pozostało jednak w pamięci?<br>Błąkają