dużym ogrodzie, sama ze swoim starym ojcem czuje się osaczona przez niepokoje i strachy, sam na sam z winem, bo ono dodaje odwagi, więc gdy pani każe zapakować sobie dużą butlę na wynos i patrzy na nas z nagłym błyskiem w oku, to może znaczy, że trzeba naprawdę pójść do zagubionego człowieka, a nie zostawiać go samego ze zmorą na dnie butelki? Bo co będzie, gdy wytrzeźwieje? Ona jest zawsze pijana, wyjaśnia Marino pogodnie.<br> Antonio i Antonia, rodzeństwo, są właścicielami domu i baru. Urodzili się tu ponad pięćdziesiąt lat temu, widzieli niemało, poznali wielu ludzi. O Beppem i pani S. mówią