oddech przynosi im inną myśl - czasem lepszą, czasem mniej udaną. Oskarżony cierpliwie więc tłumaczył, że mandat nie pod tym adresem. On jest artystą, a nie wandalem. Nie pamiętał nawet dokładnie, czym konkretnie zgrzeszył, bo przecież rymował na poczekaniu. Solennie zapewniał, że w jego tekście pojawiło się najwyżej kilka razy słowo "zajebiście" i raz słowo "k...". Świadkowie mówili, że z kontrowersyjnych słów pojawił się jeszcze "frajer". <br><br>Jako że Sajko nie chciał przyjąć mandatu, został zaproszony przez dzielnicowego Kupracza na komisariat. "Kiedy czekałem na przesłuchanie, słyszałem, jak rozmawiają ze sobą policjanci w miejscu publicznym, jakim przecież jest komisariat. Słowem ťk...Ť zgrabnie zastępowali przecinek