jednak... uciekają", odezwała się echem lektura Wysp fizyki, a jednocześnie się rozległ znajomy stuk obcasów.<br>Wychynąłem zza kiosku.<br>- No, jesteś - powiedziała. - A zaczynałam już myśleć, żeś mnie wystawił do wiatru.<br>- Ja panią? Co za pomysł!<br>- Nigdy nic nie wiadomo... co strzeli uczniowi do głowy.<br>Miała na sobie luźny, płócienny, biały żakiet, a na prawym ramieniu - przewieszoną torebkę, tę którą nosiła do szkoły, większą i pakowniejszą niż ta, z którą była w Zachęcie, w teatrze i w kinie Skarb. Poza tym - dopiero teraz zwróciłem na to uwagę - jej nogi nie były nagie (jak innych nauczycielek, nawet tych mocno starszych, i oczywiście dziewczyn