Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
pocałunki, smutne oczy, co zostają na peronach. Cholera, facet...
Jeśli ktoś z nich był bardzo uważny, jeśli przycisnął nos do szyby i osłonił twarz ręka, to mógł zobaczyć nas przez ułamek chwili, zanurzonych w trawie, nagich, przytulonych do siebie, mnie i jakiegoś chłopaka. Pewnie myślał wtedy, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, zakochani, kto wie, może zazdrościł nam tej ciepłej nocy. Ale mnie nie było czego zazdrościć. Nawet nie znałam nikogo w innym mieście, ani raz nie jechałam pociągiem, nikt na mnie nigdzie nie czekał, a gdybym chciała wyjechać, pewnie nikt nie żegnałby się ze mną na peronie, nikt by nie płakał, nie
pocałunki, smutne oczy, co zostają na peronach. Cholera, facet...<br>Jeśli ktoś z nich był bardzo uważny, jeśli przycisnął nos do szyby i osłonił twarz ręka, to mógł zobaczyć nas przez ułamek chwili, zanurzonych w trawie, nagich, przytulonych do siebie, mnie i jakiegoś chłopaka. Pewnie myślał wtedy, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, zakochani, kto wie, może zazdrościł nam tej ciepłej nocy. Ale mnie nie było czego zazdrościć. Nawet nie znałam nikogo w innym mieście, ani raz nie jechałam pociągiem, nikt na mnie nigdzie nie czekał, a gdybym chciała wyjechać, pewnie nikt nie żegnałby się ze mną na peronie, nikt by nie płakał, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego