same nie wożą skanerów, lecz współpracują z osobami, trudniącymi się na stałe "nasłuchem miasta". Ci z reguły bardzo młodzi mężczyźni za odpowiednią działkę nie tylko przekazują sygnały firmom pogrzebowym, ale i... sensacyjnym gazetom i stacjom, które płacą za informacje z "gorącej linii". - Przekazy pogotowia należałoby zakodować, tak jak swego czasu zakodowano w stolicy kanały policji - mówi oficer, zajmujący się łącznością w Komendzie Stołecznej Policji. - Niestety, ich utajnienie wiąże się z zakupem nowej technologii, która kosztuje duże pieniądze. Ale jest konieczne: ustawa o ochronie danych osobowych nakazuje chronienie nazwiska, adresu, imienia, przebytych schorzeń. - Jaką my możemy zapewnić ochronę danych osobowych? - uśmiecha się