na słońcu, leży Hanka tercjarka, nasza wiejska święta.<br> Leży, ale nie na wznak, jak chłop, jak Cygan, jak Franek Majcher.<br> Leży twarzą do skoszonej łąki, obejmując ramionami tę łąkę jak krzyż, z którego co tylko zdjęto ukrzyżowane, ubiczowane ciało.<br> Modli się i czuje, jak ta skoszona łąka, ten krzyż już zakrzepły w słońcu, ocieka przedśmiertnym potem, a z każdego źdźbła ściętego kosą zamiast trawiastego soku cieknie kropla po kropli krew święta.<br> I pochwili wydaje się jej, że to ciało, jeszcze przed chwilą przybite ćwiekami do krzyża łąki, odeszło nawet nie draśnięte, że teraz klęczy pod chórem w kościele i modli się