Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.
- To tu, towarzyszu dowodzący.
Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co za chwilę uleci, i wielkie, szkliste oczy rozwarły się, spoczęły na twarzy towarzysza Lecoqa. W zetknięciu ze znajomą twarzą szklane oczy zakwitły uśmiechem. Wargi poruszyły się bezwiednie, załopotały jak skrzydła i przepuściły nieporadne, przedzierające z wysiłkiem kokon ust, słowo:
- To wy, towarzyszu dowodzący?... Widzicie? Przywiozłem... Jeden galar mi tylko zatopili, dranie... wyrzęził siniejącymi już wargami.
Towarzysz Lecoq pochylił się nad nim bez słowa i złożył na tych wargach cichy braterski pocałunek. Towarzysz
ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.<br>- To tu, towarzyszu dowodzący.<br>Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co za chwilę uleci, i wielkie, szkliste oczy rozwarły się, spoczęły na twarzy towarzysza Lecoqa. W zetknięciu ze znajomą twarzą szklane oczy zakwitły uśmiechem. Wargi poruszyły się bezwiednie, załopotały jak skrzydła i przepuściły nieporadne, przedzierające z wysiłkiem kokon ust, słowo:<br>- To wy, towarzyszu dowodzący?... Widzicie? Przywiozłem... Jeden galar mi tylko zatopili, dranie... wyrzęził siniejącymi już wargami.<br>Towarzysz Lecoq pochylił się nad nim bez słowa i złożył na tych wargach cichy braterski pocałunek. Towarzysz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego