Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
śniegu.

Chmur leniwych rozległy cień
Nisko płynie po białych zboczach,
I odbija zimowy dzień
W twoich zimnych, kochanych oczach.

Tam mnie tulisz, tak o mnie dbasz,
Tam milczeniem cię niepokoję;
Marzną ręce, kostnieje twarz
I raduje się serce moje.

Tam przez wichry skoszony las
Na bezludnej przestrzeni leży;
Ach, jak żal mi, że oprócz nas
I dla innych ten dzień się śnieży.

Jeszcze mila i skręt, i most,
I ukażą się siwe brody;
Wielkoludy wyjdą na wprost
Szukać ludzkiej śród nas przygody.

To się zdarza śród górskich cisz:
Przestraszone parskają konie.
Czy nie wierzysz? Dlaczego drżysz?
Przecież ja cię zawsze obronię
śniegu.<br><br>Chmur leniwych rozległy cień<br>Nisko płynie po białych zboczach,<br>I odbija zimowy dzień<br>W twoich zimnych, kochanych oczach.<br><br>Tam mnie tulisz, tak o mnie dbasz,<br>Tam milczeniem cię niepokoję;<br>Marzną ręce, kostnieje twarz<br>I raduje się serce moje.<br><br>Tam przez wichry skoszony las<br>Na bezludnej przestrzeni leży;<br>Ach, jak żal mi, że oprócz nas<br>I dla innych ten dzień się śnieży.<br><br>Jeszcze mila i skręt, i most,<br>I ukażą się siwe brody;<br>Wielkoludy wyjdą na wprost<br>Szukać ludzkiej śród nas przygody.<br><br>To się zdarza śród górskich cisz:<br>Przestraszone parskają konie.<br>Czy nie wierzysz? Dlaczego drżysz?<br>Przecież ja cię zawsze obronię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego