była ciepła noc, szłam z jednym z nich kochać się nad rzekę, na druga stronę. Leżeliśmy w trawie, koło mostu kolejowego, światło z okien pociągów przelatywało po nas, głaskało nas po nagich ciałach, raz w jedna, a za chwilę w druga stronę. Jacyś ludzie jechali na północ, jechali na południe, załatwiać interesy, poznawać nowe miasta, za sobą mieli pożegnania, przed sobą powitania, uściski dłoni, pocałunki, smutne oczy, co zostają na peronach. Cholera, facet...<br>Jeśli ktoś z nich był bardzo uważny, jeśli przycisnął nos do szyby i osłonił twarz ręka, to mógł zobaczyć nas przez ułamek chwili, zanurzonych w trawie, nagich, przytulonych