brzmiała - "nie mam czasu, dzieci czekają" i "tak, tak" i prawie znaczące pukanie się w czoło?<br><br> Po takim niezbyt budującym zapewnieniu wziąłem się ostro do pracy i wprawdzie z pewnym opóźnieniem, zamiast 14 dni - po miesiącu, tj. 15 października 1978 r., dziecko moje zostało przyjęte do nowego przedszkola. Wszystkie formalności załatwiało przedszkole, a dyrektor mówiła, że " złotymi nićmi osobiście wyhaftuje moje nazwisko".<br><br> Nie dostałem jednak nawet dyplomu, ale pani dyrektor otrzymała złotą odznakę "Za zasługi dla Warszawy" od prezydenta Jerzego Majewskiego.<br><br> Ciekawe jest, jak to się zrobiło? Od majstra budowy dowiedziałem się, że roboty budowlane nie stwarzają (rzekomo) problemu, a pozostają