Tym razem przemówił serdecznie: <br>- Moja droga, uspokój się, przecież ty sobie tym szkodzisz... Władyś mi opowiadał, że doktor ten, jak jego tam, ten w Królewcu, najwięcej przed irytacją przestrzegał... A on tam u nich sława. <page nr=32><br>Poczerwieniała, otworzyła usta, zatrzepotała bezradnie... Widać było, jak ogromna fala uczuć wzbiera w niej i zalewa świadomość. Zdołała wszakże nie rzec nic - usiadła. Po dobrej chwili odezwała się cicho: <br>- Ot, tu one są. Przymierz. <br>Wzięła <orig>gamasze</>, podała Adamowi. <br>- Ach, dobrze, dobrze - z ulgą odetchnął - ach, jak dobrze! Proszę o rączkę, mamusieczku - ożywił się nagle, popadł w żartobliwość, w uniesienie niemal, szczęśliwy, że burza zażegnana. <br>- O, prawdziwie