macie jakiekolwiek wątpliwości. Będziecie żałować.<br> Marynarze od niepamiętnych czasów byli z kotami w doskonałej komitywie. Kociska bowiem zabierane na statki tępiły myszy i szczury (pamiętajmy, że na karawelach nie było stalowych grodzi ani fumigacji), ratując w ten sposób zapasy żywności, żagle, liny.<br> Nie ulega dyskusji, że kot musiał być w załodze kapitana Noego, a ponoć prawdą jest, że pierwsza stopa Europejczyka, jaka stanęła na ziemi nowo odkrytej przez Kolumba Ameryki, była stopą okrętowego kota. Może to właśnie jest przyczyną, że wywodzący się w prostej linii od owego wielkiego podróżnika morskiego Myszołów był takim dzielnym marynarzem, wiernym druhem i karnym członkiem naszej