paraliżujący strach.<br>Olo poczuł, że zwalnia kroku. Ogórek z garbem wora na plecach wtapiał się już zupełnie w mrok. Szedł szybko, poruszając się po lesie pewnie, jakby każde zastępujące drogę drzewko służyło tylko za drogowskaz.<br>"Prędzej, bo zostanę i zgubię przewodnika" - ponaglał się Olo wiedząc, że jego nogi słuchają podstępnej, żałosnej myśli nie-myśli: przeczucia-zgubi się, nie trafi, nie wejdzie tam. Zacisnął zęby, :podbiegając kłusikiem. "Przecież naprawdę nie dlatego, żeby stanąć wobec Junoszy czy Zygmunta..." tłumaczy się przed sobą samym.<br>Są na szerokim dukcie leśnym. Gdzieś na prawo błysnął reflektor. Prze mknął po niebie jak brzytwa, kłęby chmur, jak mydliny