Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
pan mnie weźmie do siebie.
- Nie rozumiem! O co ci chodzi?
- Proszę pana... Ja daję tak jak żadna.
Dziewczynka wyglądała najwyżej na lat jedenaście-dwanaście. Gordon wzdrygnął się na jej słowa.
- Co ty pleciesz! Ruszaj do domu. Czy mam zawołać milicjanta?
- O... Zaraz milicjanta... Niech pan spróbuje... Nie będzie pan żałował.
- Słuchaj, dziecko, idź do domu, radzę ci!
- Ja nie mam domu.
- A gdzie nocujesz?
- Różnie. Na dworcu. Pójdę z panem, dobrze? Nie musi mi pan płacić.
Gordon stał w milczeniu, po czym skręcił w boczną ulicę. Dziewczynka szła za nim.
- Odejdź! Powiedziałem ci.
- Ja umiem, naprawdę... Będzie pan zadowolony.
Spoglądała
pan mnie weźmie do siebie.<br>- Nie rozumiem! O co ci chodzi?<br>- Proszę pana... Ja daję tak jak żadna.<br>Dziewczynka wyglądała najwyżej na lat jedenaście-dwanaście. Gordon wzdrygnął się na jej słowa.<br>- Co ty pleciesz! Ruszaj do domu. Czy mam zawołać milicjanta?<br>- O... Zaraz milicjanta... Niech pan spróbuje... Nie będzie pan żałował.<br>- Słuchaj, dziecko, idź do domu, radzę ci!<br>- Ja nie mam domu.<br>- A gdzie nocujesz?<br>- Różnie. Na dworcu. Pójdę z panem, dobrze? Nie musi mi pan płacić.<br>Gordon stał w milczeniu, po czym skręcił w boczną ulicę. Dziewczynka szła za nim.<br>- Odejdź! Powiedziałem ci.<br>- Ja umiem, naprawdę... Będzie pan zadowolony.<br>Spoglądała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego