Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
moimi sprzymierzeńcami. Szmer deszczu zagłuszał moje kroki, a ciemność czyniła mnie niewidocznym. Aleje parku obrastały grube graby, biegłem od pnia do pnia, wciąż pozostając w dość bliskiej odległości od tajemniczego osobnika. A on szedł szybkim krokiem, nieświadomy, że skradam się za nim.
Idzie do pałacu" - skonstatowałem, gdy już przed nami zama
jączyła czarna, ogromna sylwetka. Okna pałacu były ciemne, paliła się tylko latarnia nad głównym wejściem. Wydawało mi się, że tajemniczy osobnik zmierza wprost do drzwi. Ale nie, przystanął, jak gdyby zawahał się. Potem nagle skręcił w boczną aleję i zaczął oddalać się od pałacu. Szedł znowu w głąb parku.
Aleja
moimi sprzymierzeńcami. Szmer deszczu zagłuszał moje kroki, a ciemność czyniła mnie niewidocznym. Aleje parku obrastały grube graby, biegłem od pnia do pnia, wciąż pozostając w dość bliskiej odległości od tajemniczego osobnika. A on szedł szybkim krokiem, nieświadomy, że skradam się za nim.<br>Idzie do pałacu" - skonstatowałem, gdy już przed nami zama<br>jączyła czarna, ogromna sylwetka. Okna pałacu były ciemne, paliła się tylko latarnia nad głównym wejściem. Wydawało mi się, że tajemniczy osobnik zmierza wprost do drzwi. Ale nie, przystanął, jak gdyby zawahał się. Potem nagle skręcił w boczną aleję i zaczął oddalać się od pałacu. Szedł znowu w głąb parku.<br>Aleja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego