Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
mówił głosem przerywanym napadami śmiechu. - Nie mogę ci dać wobec tego papierosów. A może weźmiesz? - Śmiejąc się, podsuwał pudełko na dłoni coraz bliżej. - No weź! - wrzasnął nagle takim głosem, jakim obwieszczał ludziom śmierć.
Dawid położył palec na ustach, gestem proszącym o ciszę.
Powoli odwrócił się od oniemiałego wachmajstra i machnął zamaszyście ławkowcem, ciągnąc smugę farby.
- Pan wachmajster rozumie, że ja muszę milczeć. Pan komendant powiedział: "Milczeć i pracować".
Słówko "komendant" zrobiło swoje.
Maks kopnął w brzuch stojącego mu na drodze starszego Zylbera i wybiegł z sali.
- Teraz nas wezmą na giemzę - stwierdził młodszy brat. - Doigrałeś się, ty wariacie. Ale co my
mówił głosem przerywanym napadami śmiechu. - Nie mogę ci dać wobec tego papierosów. A może weźmiesz? - Śmiejąc się, podsuwał pudełko na dłoni coraz bliżej. - No weź! - wrzasnął nagle takim głosem, jakim obwieszczał ludziom śmierć.<br>Dawid położył palec na ustach, gestem proszącym o ciszę.<br>Powoli odwrócił się od oniemiałego wachmajstra i machnął zamaszyście ławkowcem, ciągnąc smugę farby.<br>- Pan wachmajster rozumie, że ja muszę milczeć. Pan komendant powiedział: "Milczeć i pracować".<br>Słówko "komendant" zrobiło swoje.<br>Maks kopnął w brzuch stojącego mu na drodze starszego Zylbera i wybiegł z sali.<br>- Teraz nas wezmą na giemzę - stwierdził młodszy brat. - Doigrałeś się, ty wariacie. Ale co my
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego