Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
kapitana portu? - pytam mego tłumacza.
- To strasznie plugawe, mnie wprost nie wolno tego tłumaczyć!
Po długich naleganiach wstydliwie przekłada egzotyczne wyzwisko:
- On mu powiedział: "Zostawiłem moje ranne pantofle pod łóżkiem twojej mamy..."
Stukot silnika znowu nakłada się na nocny hałas dżungli. Ludzie, którzy wysiedli, wsiąkają w gęstwinę drzew, która szybko zamazuje kontury domków przycupniętych nad samym brzegiem. Inżynier Kao, któremu widowiska takie spowszedniały, leży na górnej koi, opędza się od komarów. Zaplątały się tu, choć w kabinie unosi się jeszcze mgiełka od różnych patentowanych płynów, które mają komary płoszyć, oszałamiać i zabijać.
- Wiesz - powiada do mnie - te wszystkie plemiona mają niezwykle
kapitana portu? - pytam mego tłumacza.<br> - To strasznie plugawe, mnie wprost nie wolno tego tłumaczyć!<br> Po długich naleganiach wstydliwie przekłada egzotyczne wyzwisko:<br> - On mu powiedział: "Zostawiłem moje ranne pantofle pod łóżkiem twojej mamy..."<br> Stukot silnika znowu nakłada się na nocny hałas dżungli. Ludzie, którzy wysiedli, wsiąkają w gęstwinę drzew, która szybko zamazuje kontury domków przycupniętych nad samym brzegiem. Inżynier Kao, któremu widowiska takie spowszedniały, leży na górnej koi, opędza się od komarów. Zaplątały się tu, choć w kabinie unosi się jeszcze mgiełka od różnych patentowanych płynów, które mają komary płoszyć, oszałamiać i zabijać.<br> - Wiesz - powiada do mnie - te wszystkie plemiona mają niezwykle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego