dużą ulgę, z drugiej zirytował ją na nowo fakt, że Lesio o tej porze znów ośmielił się przebywać poza domem, niedostępny wyrzutom, argumentom i perswazjom, z trzeciej oddalenie się w przyszłość karczemnej awantury przytłumiło nieco związany z nią niepokój. Słaniając się na nogach ze zmęczenia, ale wciąż trwając w niezłomnych zamiarach, na razie poszła spać. Lesio, przeleciawszy piechotą bez celu i bez sensu pół miasta, wrócił taksówką o wpół do piątej rano. Ujrzał na wieszaku w przedpokoju płaszcz żony i na ten widok doznał takiego wzruszenia, że zrobiło mu się słabo. Poczuł, że już, natychmiast, bezzwłocznie!... musi wyjaśnić to jakieś straszliwe