był i jak ten zły pies strzegł dziedzicowego. Żebyś zdechł!<br> Wrzask Mielczarkowej otumanił nawet prokuratora. Śledztwo szło dotąd składnie, zaś sprawca nieszczęścia wydawał się godny pożałowania. A teraz okazuje się, że własna żona podejrzewa go o zamierzone morderstwo?<br>- Łaskawy obywatelu, darujcie mojej. Onać po dziecku niezdrowa, do lekarza ją trzeba, zamiarowałem, aleć czasu nie staje. Ona chora na nerwy.<br>Więc znowu pytano ludzi, czy rzeczywiście Mielczarkowa choruje, czy sąsiedzi zauważyli jej nerwy, czy się leczy. Popatrzyli po sobie i na Mielczarka, porozumieli się wzrokiem. Tak jest, jak Mielczarek zeznał. Troskliwy o swoją kobietę, choć ona słabuje i o byle co plecie