Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
jakąś misją społeczną, gdyż inaczej forma "przyjechał" byłaby bardziej na miejscu); miasteczko leżało nad rzeką, w rzece były ryby i działaczowi przemknęło przez głowę, że dobrze byłoby zjeść coś z "owoców rzeki", coś równie smacznego jak w znajomej tawernie nieopodal Placu św. Piotra. Istotnie naczelnik zaprosił go na obiad, lecz zamiast rybek podano kurę-weterankę, twardą i złośliwą. Dziobał tę kurę melancholijnie myśląc, że kieliszek chłodnej wódeczki dopomógłby w trawieniu, ale naczelnik nieczuły na aluzje zamiast alkoholem bawił go rozmową, powiedzmy sobie szczerze - niskoprocentową i mało pobudzającą. Siedzieli tak męcząc się wzajemnie, gdy nadeszło zaproszenie od przedstawiciela miejscowego duchowieństwa, który również
jakąś misją społeczną, gdyż inaczej forma "przyjechał" byłaby bardziej na miejscu); miasteczko leżało nad rzeką, w rzece były ryby i działaczowi przemknęło przez głowę, że dobrze byłoby zjeść coś z "owoców rzeki", coś równie smacznego jak w znajomej tawernie nieopodal Placu św. Piotra. Istotnie naczelnik zaprosił go na obiad, lecz zamiast rybek podano kurę-weterankę, twardą i złośliwą. Dziobał tę kurę melancholijnie myśląc, że kieliszek chłodnej wódeczki dopomógłby w trawieniu, ale naczelnik nieczuły na aluzje zamiast alkoholem bawił go rozmową, powiedzmy sobie szczerze - niskoprocentową i mało pobudzającą. Siedzieli tak męcząc się wzajemnie, gdy nadeszło zaproszenie od przedstawiciela miejscowego duchowieństwa, który również
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego