bez siatki.<br> Mosiężny kran na długiej żelaznej rurce sterczy ze studzienki pod<br>murem.<br> Tłoczy się tam kilku moich towarzyszy, którzy na przemian<br>piją wodę.<br> Odbiegli od swoich gości i rodzin usadowionych na ławkach.<br> <page nr=260><br> I łapczywie piją, spłukując neuroleptyki, bo po tych lekach<br>okropnie zasycha w ustach, język kołczeje i wnet zamienia się w wiór.<br> Nawet gadać z bliskimi nie można.<br> Tę dokuczliwość mam już poza sobą, prawie mnie nie gnębi, widocznie mocno obniżyli <br>mi dawki.<br> Wyjaśniam Helenie, że moi koledzy powinni mieć pierwszeństwo, więc czekamy <br>cierpliwie, aż zaspokoją pragnienie.<br> Niektórzy piją na wesoło, niektórzy na ponuro.<br> Niektórzy elegancko, a niektórzy mlaskają