w tym roku wzrosną o 12,5 procent (czyli ponad inflację), do średniego poziomu 2343 zł. Krótko mówiąc, program postawienia tej branży na nogi, ogromnym zresztą wysiłkiem wszystkich podatników, którzy mają na to wyłożyć co najmniej 6 miliardów złotych (osłony socjalne, koszty zamykania kopalń, organizacja nowych miejsc pracy) związkowcy chcą zamienić w jego karykaturę. Wygląda na to, że spustoszenia, jakie powstały podczas kilkudziesięciu lat funkcjonowania PRL-u, są równie ciężkie w górnictwie jak w umysłach. Żadna grupa zawodowa nie uzyskała tak hojnej ochrony i pomocy. Żądanie licytujących się organizacji związkowych, dla których nawet kilkudziesięciotysięczne odprawy to za mało, brzmią dość bezwstydnie