troje spędzili dzień pracy, ganiając się nawzajem bezskutecznie po mieście. W ostatecznym rezultacie wysiłków Herbert spotkał Alicję wysiadającą z pociągu na stacji w Aller<symbol desc="oslash">d, gdzie przyjechał jej szukać. Podrzucił ją do domu, odmówił wstąpienia, a ze względu na pośpiech omal nie zapomniał w ostatniej chwili wręczyć jej przyczyny tego całego zamieszania.<br>Z paczuszką w ręku Alicja triumfalnie wkroczyła do mieszkania.<br>- Proszę, jest! Jeśli teraz się okaże, że tam są, na przykład, stare pończochy do łapania...<br>Rzuciłyśmy się na nią zachłannie. W paczce znajdował się się mały, kieszonkowy słowniczek polsko-włoski, kalendarzyk sprzed kilku lat, jeden wiszący klips z jakichś zielonych kamieni