las ją uwięził.<br><br>Przeżałowałem żałobę rzewną,<br>Wziąłem trumienne, sześcienne drewno,<br>Pannę zabiłem, pannę przeżyłem,<br>Martwą na desce wzdłuż rozłożyłem.<br><br>Leży niewierna wiosenna panna,<br>Ciało jej zmywa rosa poranna,<br>Leży na desce cała w błękitach,<br>Do mojej ręki gwoździem przybita.</><br><br><br><div sex="m"><tit>BANITA</><br>Banita twego serca i ciała, i życia,<br>Trędowaty, przed którym zamyka się drzwi,<br>Szukam w zamglonym lustrze własnego odbicia,<br>Rysów twarzy, rumieńców, uśmiechów i krwi.<br><br>Co za bladość! Ach, nie patrz! Wszystko się zapadło,<br>Zostało kilka wąskich i bolesnych bruzd,<br>Przebóg! Zlituj się! Zabierz straszne to zwierciadło,<br>Szaleństwo patrzy z oczu i z grymasu ust.<br><br>Przypominam: umarłem. To było niedawno.<br>Kochanymi rękami