synów miasta Łodzi, doktora Marka Edelmana, gdy go lżą i wyszydzają, nie mogę pozwolić sobie na luksus nieanalizowania. Jestem stary, schorowany. Dziś nie potrafiłbym nikogo przepędzić czy osłonić. Muszę więc mówić.<br>Dzieje się coś złego w Polsce. Staje się ona coraz bardziej miejscem "bogów osobnych", "bogów <orig>samoswoich</>", "bogów wyłącznych". Drzwi zamykają się dla Boga wspólnego i jedynego. Boga, o jakim mnie nauczyła matka.<br>Czy Łódź, moje rodzinne miasto, znajdzie w sobie wolę i siłę, aby znów gościć tu Pana różnie ludziom objawionego? Czy kiedykolwiek poznamy tych, co odmawiali Boga Markowi Edelmanowi? Czy znów dowiemy się, że to byli jacyś "kibice piłkarscy