Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
po świecie podmuchy wichru, a mimo to on, jeden na całym pogruchotanym świecie, doświadczał nieznośnej ciszy. I to on musiał podejść do nich, nie miał wyboru. Przemógłszy skurcz w gardle, wymówił: - Tak, udało się, zdaje się, że pojął. Będzie tak, jak zaplanowaliście.
Ważniejszy skinął głową, ten drugi opuścił powieki, jakby zamykał się w sobie.
- Obiecaliście mi... Co będzie z nią? Dajcie jej spokój, ona wam nie zaszkodzi, to chora kobieta. Jassmont też ją wykorzystał i przepadł - przypomniał Konstanty i poczuł, że brakuje mu tchu.
- Nie ma strachu. Dotrzymamy słowa, przewiezie się ją do Krakowa, załatwimy jakieś urzędnicze zajęcie. Nam można wierzyć, chyba
po świecie podmuchy wichru, a mimo to on, jeden na całym pogruchotanym świecie, doświadczał nieznośnej ciszy. I to on musiał podejść do nich, nie miał wyboru. Przemógłszy skurcz w gardle, wymówił: - Tak, udało się, zdaje się, że pojął. Będzie tak, jak zaplanowaliście. <br>Ważniejszy skinął głową, ten drugi opuścił powieki, jakby zamykał się w sobie.<br>- Obiecaliście mi... Co będzie z nią? Dajcie jej spokój, ona wam nie zaszkodzi, to chora kobieta. Jassmont też ją wykorzystał i przepadł - przypomniał Konstanty i poczuł, że brakuje mu tchu.<br>- Nie ma strachu. Dotrzymamy słowa, przewiezie się ją do Krakowa, załatwimy jakieś urzędnicze zajęcie. Nam można wierzyć, chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego