Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
w nagłą zadumę. Nie spostrzegli nawet, że znudzone krowy pod wodzą Batraczki ruszyły wzdłuż rzeki na poszukiwanie lepszej trawy i łaskawszych łąk. Gdzieś od rzeki nadbiegł wiatr, wzniecając gwałtowny płomień w siwym popielisku. Ryby zaskwierczały raptownie i rozszedł się swąd spalenizny.
- Żeb ciebie na rojsty - jęknął Salisz, budząc się z zamyślenia. - Płocie palą się, a ty śpisz. Polek westchnął i sięgnął po pieczoną rybę. Ledwie zjedli kilka kęsów, gdy pod sośniakiem ukazało się kilkanaście postaci, które biegły całym pędem ku rzece.
- Jakieś wojsko - szepnął Salisz. Polek osłonił oczy dłonią przed słońcem.
- To nasi. Jakoż wkrótce nad brzegiem Jaskuli siedziała już cała
w nagłą zadumę. Nie spostrzegli nawet, że znudzone krowy pod wodzą Batraczki ruszyły wzdłuż rzeki na poszukiwanie lepszej trawy i łaskawszych łąk. Gdzieś od rzeki nadbiegł wiatr, wzniecając gwałtowny płomień w siwym popielisku. Ryby zaskwierczały raptownie i rozszedł się swąd spalenizny.<br>- Żeb ciebie na rojsty - jęknął Salisz, budząc się z zamyślenia. - Płocie palą się, a ty śpisz. Polek westchnął i sięgnął po pieczoną rybę. Ledwie zjedli kilka kęsów, gdy pod sośniakiem ukazało się kilkanaście postaci, które biegły całym pędem ku rzece.<br>- Jakieś wojsko - szepnął Salisz. Polek osłonił oczy dłonią przed słońcem.<br>- To nasi. Jakoż wkrótce nad brzegiem Jaskuli siedziała już cała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego