do domu. <br><br>Nie wiadomo... przecież nigdy nie wiadomo... - myślała <br>Adela. <br><br>Tymczasem goście zaczęli się rozchodzić i wreszcie <br>w izbie pozostali już tylko dziadek i Stasiek, który zaraz <br>po powrocie z cmentarza wgramolił się na łóżko, <br>i zasnął. <br><br> Matka skończyła już wycierać szklanki <br>i zabrała się do zamiatania izby. <br><br>Dziadek siedział zamyślony, ze śpiącą Zośką <br>na kolanach. Wreszcie powiedział: <br><br>- Marysiu! <br><br>- Co, proszę ojca? - zapytała matka. <br><br>- Widzisz, Marysiu, ja już dawno myślałem, żeby <br>was wziąć do siebie. Izba jest duża, kamienica dobra, <br>chleba dla wszystkich wystarczy. A na to, co ci tam jeszcze potrzeba, <br>mogłabyś dorobić, bo tu u nas o jakieś pranie