parkanem, jakby czegoś oczekiwali.<br>Chłopcy uciekli piwnicami do kotłowni browaru.<br>Wyjrzeli przez okienko. Na prawo ciemniały lipy, zasłaniały dach.<br>W cieniu pod drzewami leżeli zabici.<br>Blisko okienka ktoś chodził po szkle, skrzypiały drzwi.<br>Na chodnik przed browar wyszedł stary człowiek, zwymiotował, obciągnął na sobie chałat, jakby mu było zimno.<br>Kiedy żandarm podszedł do niego, ten człowiek podniósł rękę, powoli obejrzał się na cztery strony świata.<br>Słychać było, jak mówił: - Ja jestem szlifierz.<br>Żandarm położył lewą rękę na biodrze, podszedł i uderzył szlifierza pistoletem po głowie.<br><gap reason="sampling"><br>Wsparty kiedyś o nią całował gorące usta Emilki.<br>Wrócił na podwórze i ukląkł na progu, na