w nim trochę drwiny i wiele pobłażliwej miłości. <br>- Cieszy mnie, mój chłopcze, że masz taki bystry sąd o rzeczy. nad którą nie miałeś jeszcze czasu się zastanowić - powiedziała. - Brat jej stale siedzi za granicą i wcale nie ma zamiaru imigrować. Zamek i ziemia były na łasce niepewnych oficjalistów, opuszczone i zaniedbane. Ona, ta młoda dziewczyna, jak tylko wolno jej było, przyjechała, kontroluje gospodarstwo, podnosi wydajność ziemi i jej kulturę, kocha tę ziemię i pracę na niej i rzeczywiście pracuje. Ale pewnie masz rację, zamek powinien należeć do starszego... <br>- Ach, mamo, jakże lubisz mnie dręczyć - jęknął Hubert. <br>Spojrzeli na siebie i roześmiali