po występie niewiele szerszym niż szarfa, ale człowiek w niektórych stanach ducha zdolny jest do dziwnych rzeczy. Nie mogłem sobie przypomnieć, czy okno otwiera się na zewnątrz, czy do wewnątrz. Sunąłem, kroczek po kroczku, przylepiony do ściany i myślałem, czy popędliwy Hajg, wyrwany nagle ze snu, nie skręci mi karku, zanim mnie rozpozna. Okno otwierało się do środka i do tego było lekko uchylone. Z ulgą wsunąłem się przez nie. Wewnątrz było mroczno. Nędzny płomyczek nocnej lampki, częściowo przysłonięty, oświetlał tylko jeden kąt. Przez moment zastanawiałem się, gdzie stoi łoże maga i jak go obudzić bez wszczynania alarmu. Niespodzianie objęło mnie