jakby <br>nic nie ważyło, mimo że wielkie bryły węgla <br>wystają sporą piramidą ponad cynowy pierścień, <br>drugą przyciska do boku płaską sylwetę, idzie <br>wyprostowana, silna, niebieskimi oczami <br>szukając jasnych włosów córki.<br><br>Pająk już ćwiczy łapanie piłki na kampę, dzień dobry, <br>Dzień dobry, wyrzuca małą piłkę w niebo, jak <br>najwyżej, długo czeka, zanim spadnie, ale <br>kiedy spada nieomylnie w jego nadstawioną dłoń, <br>za każdym razem z zadowoleniem oblizuje <br>usta.<br><br>Szprycha wybiega zza żywopłotu i bierze <br>od matki tajemniczy przedmiot, kładzie go na ziemi <br>i znika z matką w domu. Po chwili wychodzi <br>niosąc olbrzymią miednicę z kolebiącymi <br>się mydlinami. Pająk ma w kieszeni