do rzadkości, zwłaszcza w mniejszych kościołach "dzielnic ludowych", sceny głośnych suplik i skarg przed ołtarzem: ktoś klęczący podnosi nagle głowę, albo podnosi się z klęczek, i wybucha szybkim, gwałtownym krzykiem, jakby nie ufał że będzie naprawdę dosłyszana modlitwa bezgłośna. Są to wybuchy krótkie, kilka przygotowanych może zawczasu zdań po nich zapada znowu cisza, zgorszone spojrzenia modlących się znikają pod opuszczonymi na powrót powiekami.<br>Takiej sceny jak dziś po południu u Świętej Klary nie widziałem dotąd nigdy. W olbrzymiej pustej nawie oświetlony był tylko jeden boczny ołtarz. Gromadka ludzi, głównie dzieci o rozbawionych twarzach, otaczała siedzącą w pierwszej ławce kobietę, rozczochraną, nędznie