Rożyszczu zmartwychwstają Żydzi, i skierował swoje wojsko z powrotem.<br><br>Uciekaliśmy polnymi drogami. Ktoś narzucił na mnie długie, ciężkie palto. Przewracałam się i zostawałam w tyle. Zrzuciłam kamasze, a potem i to palto. Z tyłu szczekały karabiny, z góry warczały samoloty, chowałam się w krzakach i rowach. Dobiegliśmy do Kiwerc, kiedy zapadał zmierzch. Wszyscy gdzieś poznikali, stałam sama wśród ciemnych domów. Jakaś kobieta usłyszała mój płacz i zapytała po rosyjsku, skąd się tu wzięłam. Powiedziałam, że moi rodzice zginęli w bombardowaniu. Zaprowadziła mnie do mieszkania i wykąpała w gorącej wodzie. Była nauczycielką, jej mąż też był nauczycielem, nie mieli dzieci. Przyśnił mi